Mercator Mercator
2317
BLOG

Niemcy i Francuzi poczuli krew

Mercator Mercator UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

Brytyjskie elity wiedzą już, że wdepnęły w bagno i próbują robić dobrą minę do złej gry. Brexit może być gwoździem do trumny mocarstwowych snów Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy, którzy prawie niczego nie produkują a żyją głównie z usług finansowych i pośrednictwa w handlu dobrowolnie postanowili się odciąć od najbogatszego rynku na świecie. Pytanie brzmi: nie czy ale ile Wielka Brytania przegra na Brexicie. Być może przegra resztki swojej mocarstwowej pozycji na świecie.


Z kolei elity niemieckie i francuskie poczuły krew i już nie odpuszczą bo wiedzą o co toczy się gra. Do wygrania są banki, które mają siedzibę w Londynie oraz firmy z całego świata, które założyły swoje europejskie centrale Wielkiej Brytanii. Dla firm pochodzących z takich krajów jak Kanada, Australia, Indie czy RPA Wielka Brytania była dotąd oczywistym wyborem. Ale i dla firm z USA, Japonii i Chin Londyn był bardzo atrakcyjnym miejscem do robienia interesów z UE. Teraz to się kończy. Rynek brytyjski jest marginalny w porównaniu z rynkiem Unii. Do wygrania są w także  wielkie giełdy towarowe gdzie handluje się ropą, metalami i rozmaitymi  surowcami działające w Wielkiej Brytanii, dla których najważniejszymi klientami są firmy z UE.


Teraz utrzymanie tych firm i banków w Wielkiej Brytanii traci  sens. Lepszą opcją jest chociażby Irlandia ale największe szanse na przejęcie tej "masy upadłościowej po Brexicie" mają Frankfurt i Paryż. Wielka Brytania będzie próbowała coś uratować w negocjacjach ale nie ma zbyt wielu atutów, bo Francuzi i Niemcy doskonale wiedzą o co grają. To unijni negocjatorzy mają w ręku wszystkie sznurki. To oni mogą sterować co i kiedy zostanie wynegocjowane. W razie potrzeby mogą też negocjacje przeciągać bo czas pracuje przeciwko Londynowi. Jeżeli w ciągu 2 lat nic nie zostanie wynegocjowane to wchodzi w życie wariant podstawowy czyli Wielka Brytania staje państwem "obcym", które nie ma żadnych umów handlowych z UE a status firm mających swoje siedziby na terytorium brytyjskim dla Unii staje się nieuregulowany. W miarę upływu czasu Brytyjczykom zacznie się więc palić grunt pod nogami.


Unia ma zatem interes w przeciąganiu negocjacji, podnoszeniu coraz to nowych problemów, stawianiu kolejnych warunków itd. Im gorzej będą przebiegać negocjacje tym szybszy będzie exodus światowych firm i banków z terytorium brytyjskiego na kontynent. Dlatego będzie to rozwód bolesny a nie aksamitny. Niespodziewanie będą pojawiać się nowe tematy negocjacyjne, takie jak chociażby status Gibraltaru. Obie strony będą prężyć muskuły, brytyjskie okręty wojenne będą płynąć w stronę Gibraltaru żeby zagwarantować swoje prawa ale jednocześnie będzie płynął czas. I o to właśnie chodzi, bo równocześnie setki miliardów funtów będą odpływać z Londynu do Frankfurtu i Paryża. Takich „Gibraltarów” może być w kolejnych kilkunastu miesiącach jeszcze wiele. Podobna jest zresztą sytuacja ze Szkocją. Oddzielenie Szkocji od Wielkiej Brytanii nie koniecznie jest w interesie Unii, ale Unia będzie Szkocję na tej drodze wspierać żeby przez najbliższe 2 lata dać zajęcie Londynowi. A potem temat zniknie tak samo szybko jak się pojawił.


Jedynym wariantem rozwoju sytuacji, w którym Brexit może dać Brytyjczykom przewagę jest zbliżająca się wojna. W sytuacji gwałtownego pogorszenia sytuacji politycznej na świecie oddzielenie Londynu od kontynentalnego ośrodka geopolitycznego daje znacznie większe pole manewru. W takim przypadku utrata dziesiątek miliardów funtów rocznie na skutek Brexitu będzie najmniejszym problemem.


Mercator
O mnie Mercator

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka