Mercator Mercator
597
BLOG

Czy po wygranej Le Pen Francja ma szansę opuścić strefę Euro ?

Mercator Mercator Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Załóżmy, że Marine Le Pen wygrywa wybory i na poważnie zabiera się do realizacji obietnic wyborczych. Jedną z najważniejszych obietnic jest wyprowadzenie Francji ze strefy Euro i przywrócenie Franka. Suwerenna francuska waluta miałaby spowodować zwiększenie konkurencyjności francuskiej gospodarki. Jak wiadomo kurs Euro jest zbyt wysoki dla większości gospodarek strefy Euro, ponieważ jest zakłócany przez potężną niemiecką maszynę eksportową. Ta sprawność Niemców w produkcji wysoko przetworzonych towarów na eksport nie jest tylko zasługą wspólnej waluty. Niemcy byli mistrzami eksportu jeszcze zanim powstało Euro. Już od lat 50-tych stale utrzymują się pod tym względem w czołówce światowej. Oczywiście Euro, którego kurs relatywnie do siły niemieckiej gospodarki jest zaniżony, eksportowi naszych sąsiadów zza Odry jeszcze pomaga. Dlatego niemiecka gospodarka ma ciągle za mało ludzi do pracy a wiele niemieckich przedsiębiorstw ma więcej zamówień niż jest w stanie zrealizować.


Zupełnie przeciwny efekt wspólnej waluty można zaobserwować w państwach strefy Euro o słabszej gospodarce. Im gospodarka jest słabsza od niemieckiej tym większy problem z posługiwaniem się przeszacowanym w tym przypadku Euro. Największe problemy z niedostosowaniem kursu waluty do realnej konkurencyjności gospodarki występują w krajach południa Europy ale cierpi na tym także francuska gospodarka. O co dokładnie chodzi ? 


Euro ma wiele zalet ale nie dostosowuje się do bieżącej konkurencyjności każdej z gospodarek strefy Euro. Problemem jest to, że np. Grecy czy Francuzi nie mogą Euro zdewaluować. A pensje raz przyznane w określonej wysokości trudno się obniża. Ludzie się wtedy buntują. Co innego inflacja. Za pomocą inflacji można obniżyć wartość wszystkich wynagrodzeń, emerytur, oszczędności w bankach o kilka czy kilkanaście procent rocznie i obywatele akceptują to dużo łatwiej. Inflacja w odbiorze społecznym traktowana jest bowiem jak coś w rodzaju dopustu Bożego czy klęski żywiołowej a nie wyniku polityki rządu i banku centralnego. Gdyby rząd wprowadził taki powszechny dodatkowy podatek od wynagrodzeń, rent, emerytur i pieniędzy zgromadzonych w banku to by wybuchła rewolucja. A inflacja przechodzi bez większych trudności. Dlatego wielu polityków tak kocha inflację. W inflacji można ukryć wiele błędów w polityce gospodarczej.


Jednak realny problem z Euro, przeszacowanym dla jednych a niedoszacowanym dla innych, istnieje. Np. gospodarka Grecji a w mniejszym stopniu i Francji miałyby się o wiele lepiej gdyby kursy walut oraz stopy procentowe w tych państwach na bieżąco dostosowywały się do zmieniającej się konkurencyjności i siły gospodarek. Inna sprawa, że dużo gorzej miałyby się w tych państwach np. oszczędności i siła nabywcza wynagrodzeń obywateli systematycznie zjadane przez inflację. Tymczasem pomimo drastycznego kryzysu gospodarczego w Grecji oszczędności obywateli przetrwały wielką burzę bez szwanku. Oczywiście trochę inaczej na to patrzą ci, którzy w wyniku kryzysu stracili pracę i nie mają żadnych oszczędności. Dla nich byłoby dużo ważniejsze odzyskanie konkurencyjności przez gospodarkę, tak żeby mogło powstawać więcej nowych miejsc pracy. A trudno to uzyskać przy bardzo mocnej jak na rzeczywistą siłę lokalnej gospodarki walucie.


No i w ten sposób dochodzimy do obietnic wyborczych Marine Le Pen. Spróbujmy sobie wyobrazić jak mogłoby przebiegać wyjście ze strefy Euro. Pomijając rozmaite technikalia skoncentruję się na najważniejszych problemach.


Wycofanie się ze strefy Euro i wprowadzenie Franka to ogromna operacja, która musi być przygotowywana latami. Nie sposób tego utrzymać w tajemnicy. Kiedy obywatele usłyszą o tym, że planowane jest zastąpienie Euro Frankiem to u wielu z tych, którzy mają jakiekolwiek oszczędności zapali im się czerwona lampka ostrzegawcza. Czy czasami komuś nie przyjdzie do głowy zamiana tego co mają na kontach w silnym Euro i wypłacenie im „kwoty równoważnej ” w słabym Franku ? To coś jakby za PRLu zabrać ludziom oszczędności w dolarach i wypłacić w złotówkach. Naturalnym odruchem jest w tej sytuacji przeniesienie oszczędności za granice albo wypłacenie w gotówce i umieszczenie w skarpecie. Francuzi nie mieliby żadnych kłopotów z przeniesieniem swoich oszczędności do banków w Szwajcarii, Niemczech czy Belgii. Można by się wtedy spodziewać dużych kłopotów francuskich banków z płynnością. Tak naprawdę jedyne co mogłoby uratować ich płynność to pomoc Europejskiego Banku Centralnego. Czyli dość paradoksalnie Francuzi, którzy właśnie chcieliby zerwać ze strefą Euro musieliby się zwrócić o pomoc do Banku Centralnego tejże strefy Euro. I podobnie jak to miało miejsce w przypadku Grecji to EBC dyktowałby warunki. No ale prawdopodobnie obywatele Francji i francuskie firmy uratowaliby swoje oszczędności w Euro. Będzie to miało jednak swoje dalsze konsekwencje. Prawie na pewno nie udałaby się operacja zabrania obywatelom i firmom Euro zgromadzonych na rachunkach bankowych i automatycznego ich przeliczenia na Franki (gdyby ktoś taką operację zaplanował).


Następny problem to zgromadzenie przez Francję odpowiednich rezerw walutowych dla swojej przyszłej suwerennej waluty. Gdyby tych rezerw nie było Frank szybko stałby się walutą śmieciową. Dotychczasowe rezerwy walutowe Francji zgromadzone jako udział Francji w rezerwach EURO to jakieś 150 mld $, czyli bardzo, bardzo skromnie. Przypomnę że Polska ma ok. 100 mld $ rezerw walutowych a pomimo to złoty nie jest uważany za specjalnie „twardą” walutę. Oczywiście dotychczasowy udział Francji w rezerwach walutowych strefy Euro nie będzie mógł być tak po prostu wycofany bo są to rezerwy pod funkcjonujące i będące w posiadaniu Francuzów środki w Euro, które przecież jak zostało wcześniej powiedziane nie znikną. Obywatele i firmy francuskie nadal mieliby Euro na swoich rachunkach bankowych. Dlatego EBC w żadnym wypadku nie zwróciły Francji ich wkładu w rezerwy walutowe strefy Euro.  Francja musiałby się postarać o rezerwy walutowe dla Franka we własnym zakresie. Jeżeli Polska ma 100 mld $ rezerw to Francja musiałby mieć co najmniej kilkakrotnie więcej. Czyli Le Pen musiałby powiedzieć skąd weźmie kilkaset miliardów dolarów na rezerwy walutowe.


Zastanówmy się co się dzieje z Frankiem następnego dnia dla po jego wprowadzeniu. Można się spodziewać, że Frank prawie natychmiast straci do Euro jakieś 30% wartości. Euro jest bowiem stabilizowane przez potężną niemiecką gospodarkę i EBC. Natomiast ocena gospodarki francuskiej i jej wiarygodności  kredytowej raczej mocno spadnie, o czym za chwilę . No ale trzeba przypomnieć, że Frank ma być wprowadzony między innymi po to żeby można go dewaluować. W ten sposób Francja ma odzyskać konkurencyjność. A więc chyba jak dotąd wszystko idzie dobrze.....


W takim razie zastanówmy się nad kredytami, które państwo francuskie, francuskie firmy oraz obywatele zaciągnęli w Euro, czyli w walucie dotąd we Francji obowiązującej. Państwo francuskie jest zadłużone na ok. 100% PKB. Zadłużenie firm oraz obywateli Francji jest liczone w tysiącach miliardów Euro. I nagle przychodzi dzień kiedy firmy i obywatele Francji zaczynają zarabiać nie w EURO tylko w znacznie słabszym Franku. W tym samym słabym franku państwo francuskie zbiera podatki . A Francuzi mają kredyty w obcej już teraz walucie i to dużo twardszej od Franka. Występuje zjawisko trochę podobne do zadłużenia  naszych frankowców w CHF. Ludzie mają kredyty w silnej walucie a kiedy ta silna waluta umacnia się do waluty krajowej to wartość kredu do spłaty rośnie  prawie z dnia na dzień o nawet o kilkadziesiąt procent. To prowadzi nieuchronnie do pogorszenia spłacalności kredytów i kłopotów banków. Zarówno zadłużeni obywatele jak i firmy popadają w potężne problemy. Podobnie ma się państwo francuskie, które jest zadłużone głównie w Euro  a zbiera podatki we frankach. Szczególnie, że państwo francuskie musi jeszcze wziąć na siebie „ratowanie banków"  bo nie może już liczyć na EBC. Czyli  banki muszą być „uratowane” z pieniędzy podatnika lub z  kredytów zaciąganych przez państwo francuskie. Biorąc to wszystko pod uwagę można przewidywać, że pod względem poziomu długu publicznego Francja dość szybko przegoni Włochy.


To tylko niektóre aspekty wyjścia ze strefy Euro. Jak widać do strefy euro znacznie łatwiej wejść niż z niej wyjść. Trzeba mieć tylko nadzieję, że tak pobudzona gospodarka Francji w końcu zaskoczy i ruszy z kopyta. Ale szczerze mówić własnych pieniędzy bym na to nie postawił. 

Mercator
O mnie Mercator

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka